Przejdź do głównej zawartości

"Sama se pujde!"

 

Czyli słów kilka o popularnych „baitach” i świadomych błędach.

    Na przestrzeni całego internetu, a w szczególności podczas przeglądania platformy Wattpad można się spotkać z mnóstwem prac pisanych dla tak zwanej „zabawy”. Dość często występują tam liczne błędy logiczne, powtórzenia i nie daj Boże błędy ortograficzne, a przecież zasad ortografii uczymy się już od drugiej klasy szkoły podstawowej, podobnie jak większości innych praw, rządzących językiem.

Co ciekawe tego typu utwory zyskują zaskakującą popularność i czytelność. Nagle błąd, tak bardzo niechciany w wielu pracach, staje się główną gwiazdą show, gdzie służy do… pośmiania się.

    Rzecz, o której mowa powyżej jest nazywany „błędem świadomym”. O ile w ogóle można mówić w takim zestawieniu, bo zakrawa to na ironię. W końcu kto chce świadomie odstępować od ogólnie przyjętych zasad, które stworzono po to, aby tekst był spójny, logiczny i czytelny w odbiorze?

W zasadzie istnieje jeden wyjątek, gdzie możemy użyć tak zwanego sofizmatu i dość często ma to na celu wywarcie określonego wpływu na czytelnika. Jest to, chociażby próba ukazania w tekście różnic wymowy, gdy chcemy odwzorować seplenienie dziecka albo niewyraźny akcent. Jednak tego typu błędy mają rację bytu tylko wtedy, gdy je uzasadnimy i uwzględnimy celowość. W innym wypadku jest to zwyczajnym błędem.

    Oprócz sofizmatów mamy jeszcze drugi rodzaj błędu świadomego, który występuje nieformalnie i nazywany jest „baitem”. Tutaj pomyłki stosowane są celowo, a im gorzej tym lepiej. Podczas podróży po Wattpad spotykam się z takimi pracami bardzo często i szczerze mnie to przeraża, ponieważ z reguły mają najwięcej wyświetleń i są najbardziej popularne. Wyciągając wnioski, wychodzi na to, że bardziej opłaca się pisać z błędami niż bez…

    Istnieje zatrważająca tendencja do porzucania poprawności językowej na rzecz sławy i mody. Z całą mocą i uporem mówię stanowcze NIE. Używanie błędów w pracach, aby wybić się na podium w rankingach to najgorszy możliwy pomysł, a ich popularność pokazuje zwykłym autorom, że po co się starać i pracować nad tekstem, skoro „baity” pisane po najniższej linii oporu są lepiej odbierane niż rzetelna i sumienna praca. Należy tu w pełni uznać rozgoryczenie tychże osób, które poświęcają czas utworom, nadając im ręce i nogi, a ich reakcja dość często jest mylona z zazdrością. Poza tym pozostaje jeszcze jedna kwestia – błędy świadome dają zły wzorzec wielu młodym początkującym autorom i obniżają językowy poziom.

    Gdy zwraca się uwagę na nieścisłości, czy zagubienie ortograficzne od razu powstaje zażarta i do niczego nieprowadząca dyskusja. Twórcy argumentują istnienie błędów w pracach tym, że „piszę dla zabawy i dla siebie” oraz „to mój tekst i jak ci się nie podoba, to nie czytaj”. Są to najgorsze argumenty z możliwych, które popierają istnienie świadomych potknięć, bo można je z łatwością obalić. Gdy coś udostępniasz, to musisz liczyć się z tym, że ktoś zaopiniuje pracę i ją oceni, ponieważ to przestrzeń publiczna i każdy ma do tego prawo. Jeśli nie chcesz, aby ktoś oceniał utwór, to go nie udostępniaj i pisz do szuflady, bo tam nikt nie zagląda.

    Nie skarż się, gdy ktoś Cię surowo skrytykuje – na pochwały trzeba zasłużyć, a nikt ot tak nie pochwali pracy z błędami. A cóż to za komentarze w stylu: „Ekstra. Czekam na next”? To samo mogę powiedzieć w przypadku, gdy zwieje mi autobus – komentarz, który wyraża jednocześnie wszystko i nic, ale tak naprawdę nie uczy i nie zawiera ze sobą merytorycznej treści.

    Nieodłącznym elementem opiniowania tego typu tekstów jest bardzo wyraźne oburzenie z tupnięciem nóżką, bo „jakim prawem oceniasz moją pracę?”. Autorki/autorzy od razu przystępują do zwartej defensywy, gdy otrzymają konstruktywną krytykę, a mało tego uznają to za hejt. Przyjmowania krytyki trzeba się nauczyć – przychodzi to z czasem, a poza tym, gdy ktoś wypowiada się na temat utworu, to nie robi tego złośliwie (oczywiście wciąż mówimy o konstruktywności), ale w dobrej wierze, bo poprawność językowa jest ważna, aby czytało się dobrze i wszystko miało sens.

    Chciałabym jeszcze napomknąć o odróżnianiu hejtu od konstruktywnej krytyki, co niestety często nie ma miejsca podczas dyskusji między Autorami/Autorkami „baitów” a Czytelnikami. Mogłabym nawet przytoczyć definicję, jeśli mogłoby to w czymś pomóc, ale to po prostu nie ma sensu i nie znajdzie tu zastosowania. Najprościej rzecz ujmując hejt jest bezpośrednim atakiem na kogoś pod względem tego jaki jest i kim jest, podczas gdy konstruktywna krytyka odnosi się do tekstu, a nie do osoby.

    Dość często i jedno i drugie uważane jest za tożsame, ale wynika to z tego, że twórca jest doskonale świadom niedociągnięć i błędów, ale uważa, że jest zbyt doskonały, aby się mylić. Być może też nigdy nie miał styczności z czymś innym niż hejtem i nie zna pojęcia „konstruktywnej krytyki”.

    Kolejną ważną rzeczą jest to, że pisanie nie jest dla każdego. Pewne rzeczy można nadrobić ciężką pracą, ale na ogół potrzeba językowego wyczucia, znajomości zasad warsztatu literackiego oraz nieustająca chęć kształcenia się, czyli chociażby czytanie. Nie licz na to, że napiszesz coś dobrego, nie przeczytawszy ani jednej książki. Papierowe wydania, to wzór, z którego się uczymy.

Zakładam, że gdyby twórcy „baitowych” opowiadań mieli wystarczającą styczność z książkami, to nawet nie przeszłoby im przez myśl, aby specjalnie umieszczać błędy.

    Podsumowując – błędy świadome, to w większości niestety wymysł, który powstał na rzecz uzasadnienia pewnych nieścisłości w tekście. Nie powinny mieć absolutnie miejsca, poza określonymi wypadkami, bo w końcu zasady pisowni, to zasady pisowni i nie podlegają one dyskusji. Jeśli „ołówek” piszemy przez „ó”, to jest to fakt, a nie opinia, podobnie umiejscowienie przecinków i masa innych rzeczy.

Tak więc z całą śmiałością mogę stwierdzić, że twórcy celowo używający błędów, mają świadomość tego, że aby pisać, to potrzeba czegoś więcej niż znajomości liter, oraz że wymaga to mnóstwa pracy, ale czegóż się nie robi dla bycia sławnym? Co mnie zastanawia, to pewien wniosek, który się nasunął na koniec – chyba niektórzy po prostu czują się tak bardzo niedowartościowani, że chcą się podciągnąć na pisaniu „baitów”, próbując wybić się na czymkolwiek. Jednak chyba lepiej być znanym z czegoś porządnego, co jest dumą i chlubą, a ma szansę zajść o wiele dalej niż Wattpadowe progi, które powiedzmy sobie szczerze, wysokie wcale nie są, a to między innymi dzięki takim „baitom”.

Gdy ktoś próbuje zwrócić uwagę na „świadome błędy”, to wywiązuje się zupełnie niepotrzebna dyskusja, której być nie powinno i zostaje urażona duma, która następnie jest skwitowana trzaśnięciem drzwiami i słowami: „Sama se pujde!”

Jednak czy to jest tego warte?



Komentarze